piątek, 23 grudnia 2011

ciąg dalszy

Skoro święta nadeszły podejmę próbę quasi-teologiczną. Równowaga ducha powinna być stanem wyjściowym, a jednak traktuję ją jak święto. Całkiem imają się mnie wątpliwości. A jednak wierzę, że pod tym wszystkim jesteśmy dobrzy. Serio ciężko wyjaśnić mi to inaczej niż istnieniem Boga. Mimo, że różnie się z nim dogaduję, lubię myśleć, że trochę jesteśmy skazani na ten duchowy chaos. Trzeba działać, żeby o nim zapomnieć. A chciałoby się kontemplować. Zdaję sobie sprawę z trywialnego charakteru tych myśli, ale dzielę się nimi nieporadnie, bo jednak dojście do nich zajęło mi trochę. A tak w ogóle to nie jestem sam w moich rozważaniach, bowiem dziesięć pięter niżej, pomimo 3:48, jakaś pani z naręczem siatek z lidla stoi w jednakowej pozycji od dobrych dwudziestu minut.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz