Znowu zaspałem, co z tym
telefonem? Czarny ekran, odzwyczaiłem się już od ładowania go. Tylko raz na
jakiś czas pokazuje mi jakiś bliski numer. Co gorsza, niektórzy przedsiębiorcy
nauczyli się imitować bliskie numery: rozsuwam klapkę „Halo, halo”, cisza, „haaalo,
halo dzieńdobry”, coraz bardziej żartobliwym tonem zaczynam pokrywać swoje
zakłopotanie, na wypadek, gdyby to moja słuchawka była winna. Dopiero niedawno
zorientowałem się, że państwo z telemarketingu znaleźli w międzyczasie
podatniejszy grunt.
Są smsy, bardzo krótkie, nie tak
jak moje – bardzo długie. Nie wiem co gorsze. Najczęściej, że coś z zajęć, w
końcu jestem teraz pilnym uczniem, ludzie czegoś ode mnie chcą. Mnie jednak nie
chcą. To nie jest roszczenie, ja nic od nich nie chcę, za to miło jak ode mnie
chcą. Ich nawet chcieć nie powinienem – za daleko, dużo za daleko, to jasne.
Myślę tylko, czy jak mówię, że tęsknie za Tobą to tęsknię za człowiekiem i
wiem, że tylko Ty jesteś teraz dla mnie człowiekiem. Dzisiaj pomyślałem, że Ty
jesteś do kochania. To był taki błysk, oświecenie. Wszystko stało się jasne.
Ale chwila: Ja mam kochać czy być kochanym? ¬¬O Ciebie nie pytam, o Tobie nie
piszę. [B-B-B-B-B]
Piszę, bo piszę. W końcu, na to
czekałem. Dobrze czy źle? Raczej źle, ile można pisać o pisaniu. Mimo to
powtarzam: dobrze, że piszę. Dobrze, bo jeszcze miesiąc temu byłem
nieprzystępnym abnegatem. Dobrze, bo niedawno byłem jednym z idoli, pijanym.
Dobrze, bo ostatnio byłem dosyć modny, dziewczyny się za mną oglądały. Dzisiaj
jestem zmęczonym nazistą z krostami. Zyglew, zawsze jak ciebie widzę masz inną
fryzurę! No w końcu się staram! Szokować się staram | masa notatek po
zeszytach, zdań na przekór tak dalece, że nikomu nie chce się już nawet o nie
spierać. Boję się czy chcę być wykluczony? Dobrze, och, jak dobrze, roztopić
się w sobie!