środa, 31 sierpnia 2011

Rozsadza mnie

A przynajmniej tak było dopóki nie włączyłem komputera. Nie wytrzymywałem natłoku wrażeń. Absolut mnie przerasta. Blizna na czole, sweter kumpla i ręce jeszcze ciepłe Jej dłońmi. Tylko świadomość czasu stanęła między mną, a kontemplacją ostateczną tego zdarzenia.

Podziwiam pisarzy. To niesamowite, móc poświęcić swoją intymność. Miałem to rozwinąć. Ale jest późno.
Wracam do tradycji podsumowań, tym razem podchodzi to jednak pod myśl przewodnią: tylko pisanie intymne ma jakiś sens. Chyba, że nie ma się kogoś, z kim ową intymność wytworzyć można. Z drugiej strony, nie jest mi łatwo wyobrazić sobie, że zajebistość twórców wielkich mogła się zrodzić bez doświadczenia przez nich intymności. Problem.

wtorek, 16 sierpnia 2011

piana w ustach

O, a skoro już mi się na pisanie zebrało, to przyznam rzecz, którą dopiero teraz sobie uświadomiłem. A krążyłem po łazience z nudów, ponieważ nigdy nie wiem co ze sobą zrobić, jak myję zęby. Krążąc natrafiłem na lustro i wreszcie to do mnie dotarło.

Chciałem przeprosić wszystkich, którym zdarza się czytać moje wypociny za to, że nie jestem tak szpanerski, jak adres tego bloga.




Trochę tu nie pisałem, ale nieustanny kontakt mentalny z tym blogiem czuję. Niską ilość postów należy tłumaczyć tym, że jestem w trakcie tworzenia bardziej usystematyzowanych form, które na pewno tutaj zagoszczą. Tak w ramach przerywnika wtrącę rozważania nad tym na ile się zmieniam.

Smutny ze mnie chłopak, ale o dziwo sporo rzeczy mi się udaje. Chyba nawet zwrot 'uchodzi na sucho' lepiej oddaje sytuację. Tak naprawdę to mam jeden tylko problem. W sensie, że ja mam ze sobą, inni ze mną na pewno mają więcej.

Nie wiem skąd potrzeba dygresji, ale wracając do zmian, zacznę od tego co zmianom nie podlega. Ciągle czuję imperatyw pisania. Chyba nawet został mi subtelnie uświadomiony przez pewną bardzo poważaną przeze mnie osobę.

coś niezbyt mi ta improwizacja idzie, także ustąpię pola innym pierdołom w internecie.


wtorek, 2 sierpnia 2011

Checkpoint!

Wróciłem z krainy odosobnienia i myślę, że zacznie się tutaj dziać. Wróciło mi poczucie sensu. Na pewno zmianie ulegną przeeksploatowane już schematy wypowiedzi, które to są powodem mojego znużenia,a mam nadzieję, że nie tylko mojego. Po lekturze sklepów cynamonowych i sanatorium pod klepsydrą (które kończę) stwierdziłem, że gros wypowiedzi w jakiś sposób koresponduje z konstrukcją szulcowskich opowiadań, jednak nie umywa się do nich nie tylko literacko, ale również pod kątem wyciąganych point. Pora poszukać gdzie indziej.