wtorek, 29 maja 2012

wakacje

Wpadła mi do głowy chytra myśl, acz na razie nie traktuję jej poważnie. Może nie będę nic robił w te wakacje, wystarczy mi moje łóżko, skoro mam taką możliwość. Wyjazdy i realne doświadczenia zastępować będę książkami, filmami i muzyką, bo ostatecznie są one najlepszym, w co wymienione przeżycia można przekuć. Oszczędzi mi to licznych zawodów, bo są ludzie, którzy i tak lepiej radzą sobie z oddawaniem licznych impresji niż ja. Zawsze bałem się Egiptu i piramid i turystów i hieroglifów dlatego chyba dobrze, że tam nie pojechałem, a jednak słucham malesch agitation free i całkiem dobrze bawię się tak niezobowiązująco wędrując sobie z nimi, a raczej za nimi.

Boję się tak naprawdę, że nie jestem zdolny do jakichkolwiek przeżyć, że ekscytacja każdą podróżą i nietypową sytuacją w jaką pakuje mnie los wynika tylko i wyłącznie z wyobrażeń, jakie sobie wyrobiłem odnosząc się do relacji innych, a nie czystej radości poznania.

Nie ma morału. Naprawdę jest mi po ludzku przykro, bo to trochę znaczy, że nie ma nadziei.


poniedziałek, 28 maja 2012

kto bohater, a kto tchórz

Drodzy państwo-zjebaństwo,
ogłaszamy zastępstwo, dzisiaj muzyka przemówi za tomka, bo on trochę nie ma siły. Tak naprawdę nie chce nikogo obrazić i wyraża nadzieję, że wszyscy uśmiechnęli się pod nosem tak samo jak on, czytając tę wulgarną apostrofę.

niedziela, 27 maja 2012

muzyka

mówisz
że ambient to dla Ciebie nie muzyka
że nie możesz jej słuchać
w ogóle
ja jestem ambientem
nie katyń tylko kwiaty

niedziela, 20 maja 2012

wszystko, wszystko

Z ma się chyba źle i nie chce się do mnie odzywać i źle mi z tym. Niesamowicie pisze i całkiem myślę sobie, że kiedyś ktoś się na tym pozna. Po cichu marzy mi się nawet, że będziemy omawiani kiedyś na lekcjach języka polskiego w kontekście naszych nijakich czasów. Chyba częściej jej nie rozumiem niż rozumiem, ale prawdopodobnie to jest najładniejsze w naszej znajomości.

P mnie nie znosi, a ja mantrycznie wyznaję miłość prawie z taką samą regularnością, jak ona kiwała się dzisiaj grając na fortepianie. Za te 45 minut jestem w stanie wybaczyć jej wszystkie krzywdy jakie mi wyrządziła, choć wyrządzić nie musiała. I mówiąc, że nie musiała nie staram się zrobić jej wyrzutów, tylko wskazać na to, jak bardzo od mojego nastroju zależy to czy robię z siebie ofiarę czy mężnie to znoszę. Bardzo jej ciążę, a trochę bym nie chciał. Czekam, aż zadzwoni, choć chyba bardziej - czy zadzwoni.

Michał to mój pierwszy najlepszy kumpel. Ma te same problemy co ja. Czasami brak nam słów z tego powodu, ale to raczej miła świadomość. Teraz uczy się do kolosa, śpi albo przy dobrych wiatrach ogląda wniebowziętych, których też miałem obejrzeć. Założymy zespół. Jak to przeczyta, powie "Ty zjebie". To chyba najlepsza rzecz, na jaką mogę czekać w tym momencie.

Bardzo chętnie rozpisałbym się o każdym z nich, ale nie mogę bezkarnie zakładać, że są takimi samymi ekshibicjonistami jak ja. Nie wiem tylko czyimi problemami powinienem żyć najbardziej, bo własnych mi brak.

Moja babcia odeszła. Nie mam do czego wracać. Jedyne co mogę zrobić w tej sprawie to oddać jutro jej książkę do biblioteki. Nie było zakładki. Rozdział zamknięty.