niedziela, 29 lipca 2012

wszystko na swoim miejscu.

Dzisiaj tak hipotetycznie mógłby nastąpić koniec tego pisania. Pierwszy raz od prawie dwóch udokumentowanych lat robię co chcę i nie tworzy to we mnie dysonansu. Oczywiście nie trzeba się specjalnie starać, żeby znaleźć zalążki problemów, ale przymykam na to oko. Pierwszy raz od dwóch lat, zupełnie poważnie. Nawet na siłowni byłem z tej błogości, a nie z potrzeby spełniania czyichkolwiek oczekiwań.

Mimo to chcę pisać, tak samo jak patrzeć, ściskać, drapać, głaskać i nieudolnie poszukiwać subtelności. Pierwszy raz po mojemu-naszemu, pierwszy raz bez dewiacji, pierwszy raz w hołdzie normalności. Rower w pokoju, kanapka rano, dziękuję bardzo, rączki całuję!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz