sobota, 7 lipca 2012

Tomek

Poprzedni wpis jest wybitnie długi jak na mnie, przez co może stracić na atrakcyjności dla ewentualnych czytelników, ale przyznać muszę, że niezwykle cieszę się, iż więcej czasu zajęło mi spisywanie snu niż wyśnienie go, bowiem około godziny minęło pomiędzy moim zaśnięciem na (bardzo dobrych!) Buddenbrookach, a tym, jak tata przekręcił klucz w zamku budząc mnie tym samym. Jestem już starszy niż Jeff Mangum, gdy tworzył swoje arcydzieło, natomiast młodszy niż Tomasz Mann, gdy napisał swoje i pewnie dlatego raczej będę próbował pisać niż nagrywać. Tani ze mnie człowiek, ale padłem ofiarą taniej potrzeby bycia postrzeganym jako wyjątkowy zważywszy na wiek. Jednak co by nie mówić, w obliczu wszechogarniającego mnie wcześniej bezsensu, wiek jest takim samym wyznacznikiem wartości, jak wszystko, co można sobie wymyślić.

Dobrze mi, jakaś chmurka sobie świeci na nocnym niebie, zgłupiała chyba.


5 komentarzy:

  1. No masz, spisywanie czegokolwiek zajmuje mi zawsze więcej czasu niż zrobienie tego (no, dobra, może poza przepisami na proste dania), a jeszcze nigdy nie wpadłam na to, że mógłby to być, w jakimkolwiek wypadku, powód do radości. Chyba pogratuluję czy coś...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, to ja chyba podziękuję czy coś:) choć z drugiej strony, to z mojej strony należą się gratulacje wytrwałości, bo mi nigdy nie chciało się dłużej pisać niż robić albo za dużo szczegółów uznawałem za bezwartościowe bądź zwyczajnie zapominałem. W każdym razie nasuwa się pytanie - czemu więc piszesz?

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę z rozpaczy - inaczej się niektórych rzeczy nie da: załatwić jakąś sprawę, poradzić sobie z czymś, zachować coś na dłużej czy uporządkować sobie. Ale czasem i dla rozrywki, relaksu, chyba tak jak niektórzy uwielbiają mówić.
    Byron też ma rację (i ładniej to ujmuje) - "if i don't write to empty my mind i go mad".

    OdpowiedzUsuń
  4. ładnie to ujął, bardzo się zgadzam. ze swojej strony dorzucę Ciorana, który mówił, że każda kolejna książka to odciąganie samobójstwa (do którego notabene w swoich książkach nieustannie namawiał).

    OdpowiedzUsuń
  5. stąd wiedząc świadectwem jakich cierpień mogą być różne teksty, nie mogę nie czuć się z pewnej strony okropnie, karmiąc się nimi (nie chodzi tu o winę, ale jakąś współodpowiedzialność...)

    OdpowiedzUsuń