To straszne, że nie pamiętam już pięknych chwil, w których, jeśli w ogóle w czymkolwiek, dopatrywać się należy źródeł mojego przywiązania. Całe moje życie to, zależnie od nastroju, ostatni miesiąc, 3 dni, poranek.
Najpierw mówili, że głupia, że za dobry byłem, że będą lepsze. Im więcej mówili, tym było mi lżej. Teraz już w ogóle nie jest mi lekko, nie chcę tego słuchać, to nie jest czarno-białe. Zresztą i tak przestali. Jestem zbyt słodkim życiem, żeby ze mną o tym rozmawiać.
Uniwersalnego dlatego, że każdą pojedynczą sytuację odnoszę do zdarzeń zeszłego poniedziałku. Nie mam już wyrzutów przychodzić pijanym do domu - w końcu zostałem zostawiony. Jestem złym człowiekiem, bo zostałem zostawiony. Nie chce mi się ruszać z miejsca, w którym mogę leżeć - bo zostałem zostawiony. Nie muszę mieć przyszłości, bo zostałem zostawiony. Etcetera etcetera
Nie wiem kto zawinił, nie wiem co o tym myśleć. Nie czuję się ani dobrze, ani źle. Istnienie zdaje się być równie pociągające, jak niebyt. Chętnie słucham muzyki. Tylko to pozwala mi siebie pozytywnie oceniać. Dajcie mi punkt podparcia, a będę dobry!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz