wtorek, 29 maja 2012

wakacje

Wpadła mi do głowy chytra myśl, acz na razie nie traktuję jej poważnie. Może nie będę nic robił w te wakacje, wystarczy mi moje łóżko, skoro mam taką możliwość. Wyjazdy i realne doświadczenia zastępować będę książkami, filmami i muzyką, bo ostatecznie są one najlepszym, w co wymienione przeżycia można przekuć. Oszczędzi mi to licznych zawodów, bo są ludzie, którzy i tak lepiej radzą sobie z oddawaniem licznych impresji niż ja. Zawsze bałem się Egiptu i piramid i turystów i hieroglifów dlatego chyba dobrze, że tam nie pojechałem, a jednak słucham malesch agitation free i całkiem dobrze bawię się tak niezobowiązująco wędrując sobie z nimi, a raczej za nimi.

Boję się tak naprawdę, że nie jestem zdolny do jakichkolwiek przeżyć, że ekscytacja każdą podróżą i nietypową sytuacją w jaką pakuje mnie los wynika tylko i wyłącznie z wyobrażeń, jakie sobie wyrobiłem odnosząc się do relacji innych, a nie czystej radości poznania.

Nie ma morału. Naprawdę jest mi po ludzku przykro, bo to trochę znaczy, że nie ma nadziei.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz