wtorek, 26 czerwca 2012

nieświeże i niedobre, ale chyba ważna treść. nie umiem przekazywać treści


Nie zwykłem opisywać sytuacji, bo czuję, że tego umiem. Teraz zrobię wyjątek, bo znalazłem się w piekle 20 minut pomiędzy pobudką a śniadaniem. Zgaduję, że piekło to jest wszystkim dobrze znane, ja przynajmniej często do niego trafiam, istotna tym razem jest nie pora, a miejsce. Tomek pojechał do Mediolanu. Niczym w dziecięcej grze boi się teraz wystawić nogę poza obręb swojego hostelowego łóżka numer 1603. To chyba właśnie obecność matematyki uświadomiła mu porażające podobieństwo tego miejsca do więzienia. Oczywiście - zakładając, że czyściec jest więzieniem.
Nikt go nie bije, nikt go nie rzuca, nikt się z niego nie śmieje, choć raz zdarzyło się komuś zatrąbić. Zamiast obojętności – poczucie osamotnienia i desperackie szukanie jakiegokolwiek celu, bo wszystkie poprzednie umykały mi jeden za drugim. Był mecz, ale nikomu nie zależało na nim na tyle, żeby postawić pub z piwem i telewizorem. Mecz więc obejrzałem z Turkami, którzy krzyknęli „Schneider, Robben”, radzi z tego bezpiecznego punktu odniesienia do egzotycznego miejsca, z którego przybyłem. Chyba myśleli, że jestem za Anglią, dlatego nawet nie egzekwowali ode mnie, i tak sporadycznych u siebie, krzyków po co ładniejszych akcjach.
Były angielskie pielęgniarki na wczasach, każda rzecz którą dla mnie zrobiły była dobra. Począwszy od kilku bletek na początek, poprzez pochwałę mojego angielskiego i wskazanie supermarketu, na poklepaniu po plecach na dobranoc skończywszy. Wymieniać można długo, jednak przede wszystkim były pierwszymi ludźmi, do których mogłem otworzyć usta po wylądowaniu w Mediolanie. Nie licząc desperackich telefonów do Polski, których jednak postaram się unikać, bo podobno są drogie i nie napiszę książki jak tak dalej będę sobie folgował. Angielki i tak poszły spać. Paliły zanim się urodziłem, dlatego nie odważyłem się porwać ich do tańca, który był moim niespełnionym pragnieniem przez cały wieczór.
Siedziałem więc z książką i piwem, świadom towarzyskich atrybutów obu przedmiotów. Siedziałem i się rozczarowałem. Nikt przez dziesięć godzin nie chciał nawet ode mnie kurwa drobnych na pociąg.
Chcę tylko palić papierosa, ale go nie mam. Pot zrósł się z moim ciałem już prawie tak samo, jak z ciałami tubylców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz