sobota, 10 marca 2012

Wstyd

Dzisiaj tak przypadkiem trafiłem do kina. Po niespodziewanym paśmie dobrych decyzji postanowiłem zrekompensować sobie brak filmów na dużym ekranie. Mój głód kinematograficzny był tak duży, że wystąpiłem bardziej przeciwko sobie, niż można to było sobie wyobrazić. Wybrałem więc znienawidzone centrum handlowe. Choć tak naprawdę to przede wszystkim skusiła mnie wizja podróży tramwajem z bliską memu sercu koleżanką. To tramwajowe współistnienie przyjęło bardzo dziwny charakter, bo tematów nam nie brakło, natomiast cechowały nas problemy z wejściem na pożądany poziom ciągłości. Nie wiem czy można to wytłumaczyć, jako echa poprzedniej nocy czy brak treści w naszym życiu. I tym sposobem skończyłem w multikinie w Złotych Tarasach. Film nazywa się wstyd, chyba jest całkiem głośny, biorąc pod uwagę, że reakcje moich znajomych na wzmiankę o nim nie były neutralne. Widziałem też afisz.

Wstydem są moje eseje z angielskiego, wstydem są moje posty, wstydem też nazwał swój film Steve McQueen. To jedyna informacja, jaką mogę przytoczyć, a i też nie daję głowy czy coś mi się nie pomieszało. Opisać go można najprościej temu, kto ma jakiekolwiek pojęcie o tym, jak moje eseje wyglądają. Zazwyczają poruszają całkiem nietypowe tematy, brakuje im jednak treści, która ukazałaby sedno osobie nie mającej nic wspólnej z wizją twórcy. Chyba tyle. Jakaś superowa para całowała się na początku, ale wyszli w trakcie. Wtedy właśnie stwierdziłem, że lubię złote tarasy za to, że sprzedały szczęśliwym ludziom tak nieprzyjemną niespodziankę. Bo jak to jest, że ja cierpię brak mojej lubej, a inni są szczęśliwi. Ja nie wiem. A może poszli się kochać. Ja nie wiem.

Wyszedłem i padał deszcz. Dlatego wyszedłem na dwór. Świat rozbolał, stwierdziłem że już pora stawić czoła egzystencji, dłużej nie można się jej bólowi wymykać. Wrażenie spotęgował brak słuchawek i jakiś kretyński konferansjer obsługujący konkurs dla snowboardzistów sponsorowany przez redbulla. W tramwaju otworzyłem więc "Obcego" i zapomniałem. Mam nadzieję, że z pewnych rzeczy się jednak nie wyrasta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz