czwartek, 10 listopada 2011

Wesele pt II

HEH, tym razem, dla odmiany, ja nawaliłem. Tak jak pisać można tylko intymnie, podobnie bytowanie ma sens również przez drugą osobę. Nie jest to moja myśl, ale też humanizm nie powinien się poczuć urażony, bowiem w dosyć ubogi sposób zapożyczyłem tu ich pomysł. A rozchodzi się o to, że jeśli jestem uzależniony od czegoś, to tak naprawdę nie od czegoś, tylko od kogoś. A ów ktoś, paradoksalnie, nie jest kim, bowiem jest każdym. Chodzi o ludzi. Przytłacza mnie ilość roszczeń i oczekiwań, jakie między nami powstają. Presja wydaje się być nieustanna i wybitnie silna. Ale sęk w tym, że nie do końca wiem, czy tylko wydaje się, czy faktycznie jest.

A po bełkocie niech nastąpi streszczenie: kto jeszcze tego nie wie, niech słucha. Oczywiście, jeśli ktokolwiek, poza mną nie jest tego świadomy - zbiorowe relacje międzyludzkie nie istnieją. Możemy mówić o wspomnieniach czy o kręgach zainteresowań, jednak w naszych czasach, a może po prostu - naszym wieku, jedyne co ma wartość to relacje indywidualne. Tożsamość grupowa przyjdzie sama z siebie. A przynajmniej taka myśl jest moim obecnym źródłem nadziei.

A obrazek sugeruje trochę cykliczność czasu. Stare tendencje wizualne powracają, w przeciwieństwie do tych myślowych. Za to i moja wola porusza się po okręgu. Praca i autokreacja, szeroko pojęte carpe diem, piękne użalanie się nad sobą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz