niedziela, 17 kwietnia 2011

Prawie się popłakałem:S

Doznaję właśnie niesamowitego zachwytu chwilą. Dosyć straszne, że przed komputerem, ale wydaje mi się, że zachodzące słońce przed którym mój najlepszy elektroniczy przyjaciel mnie osłania, nobilituje w jakiś sposób sytuację. Bardzo ucieszyła mnie świadomość wszystkich miłych mi ludzi, którzy zaczęli prawdziwie istnieć. Niezwykle satysfakcjonującym jest obserwować, jak nakreślają swoje osoby, obijają się o siebie, a w szczególności - współdziałają. Dosyć protektoralnie ta obserwacja brzmi, ale zdecydowanie tak się nie czuję. Nie jest możliwością czerpać szczęścia z życia, nie biorąc w nim udziału. Z drugiej strony udział w nim ciągnie za sobą to ryzyko bycia zranionym, jednak jest ono nieporównywalnie błahe w stosunku do tego, co inni nam dają od siebie. Pełen miłości Tomasz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz