czwartek, 20 stycznia 2011

w kawałkach

Pusto. Zadziwiającym jest istnieć. Być więźniem swoich osobistych demonów. Szukam sensu. Nie pierwszy. W okropną siermiężność popadłem z tymi lakonicznymi sentencjami, ale natchnienia ku czemuś bardziej wartościowemu próżno szukać. Nawet uśmiechnąłem się pod nosem. Jest lepiej.

Bezsensownym wydały mi się wszelakie dążenia, 4 dni przed magiczną granicą lat 18tu przemijalność dotyka, jak mało kiedy. Wartości same w sobie wydają się być jedynym ratunkiem, podłe carpe diem, w pojedynkę niemożliwe. Coraz bardziej uderza mnie, jak ciężko jest uciec w kogoś, skryć się w jego osobie. Muszę przyznać, że Bóg jest zawsze bardzo pomocny, ale najpierw muszę pokonać sam siebie. Pierdoły piszę, ciągłości nie czuję, jakby ktoś zgniłe myśli moje poszatkował.

Straszne rzeczy teraz napiszę, ale przeraziła mnie ilość niechęci międzyludzkiej w internecie. Dystansu i naturalności zabrakło.

Nie mogę zdeterminować celu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz