czwartek, 23 czerwca 2011

to już szósty dzień

przerwy nie licząc

Chciałbym coś dużego, ale już czuję, że nie udźwignę tego. napisać, zapomniałem dodać.

Dopiero dzisiaj dopuściłem do siebie pewne myśli. Wcale nie chcę studiować filozofii.

Myślę, że gdybym w tym miejscu skończył, długo bym sobie tego nie wybaczył.

Wcale bym nie chciał studiować filozofii. Raczej jest mi to obojętne. Wiem, że jest więcej kierunków, które mógłbym wybrać, niż te których kategorycznie nie chciałbym studiować. Filozofię zaliczam do tej pierwszej grupy. Jednak brak mi pędu ku niej. Jestem zbyt leniwy i straciłem refleksyjność wszelaką. Poza przyzwyczajeniem, utożsamiam się z tym kierunkiem z jednego powodu. Rozchodzi się o potrzebę bliskości, stymulacji i wątpienia. W innych. Ja już tego nie mam, ale niesamowicie żałuję tej odmiany. Chyba wyobrażam sobie, że obecność takich ludzi pozwoli mi powrócić do dawnego stanu. Na razie w to wierzę. Nie jest to nowością, ale książki naprawdę dają nadzieję!

Tak jest czy tak mogłoby być?

4 komentarze:

  1. kurwa, już jest wakacyjny dół:S

    OdpowiedzUsuń
  2. zależy jakie książki dają nadzieję...są takie które dołują. A w ogóle to przez te Twoje kilkanaście lat życia ukształtowałeś w sobie pewien sceptycyzm...(zwłaszcza jeśli chodzi o ludzi)?tak zgaduję tylko. Ale z takim czymś się nie rodzi. Albo coś na to wpłynęło, albo po prostu tak się żyje wygodniej?

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkie dają nadzieję, bo nigdy nie przeżywamy ich naprawdę. Każda z nich daje nam swojego rodzaju schronienie, niezależnie czy smutna czy wesoła.

    OdpowiedzUsuń